2 października odbędą się wybory prezydenckie w Brazylii. W pierwszej turze startuje dwunastu kandydatów, jednak według sondaży przedwyborczych, szanse na wybór mają tylko dwaj: lewicowy polityk i przywódca związkowy, były dwukrotny prezydent w latach 2002-2010 Luis Inacio Lula da Silva oraz przywódca brazylijskiej prawicy, obecny prezydent Jair Bolsonaro. Bolsonaro negatywnie zasłynął z bardzo antyekologicznej polityki, niszczycielskiej dla Puszczy Amazońskiej i klimatu. Jednak czy jego kontrkandydat jest lepszy? I czy ma szansę wygrać?
O wyborach w Brazylii rozmawiam z Damianem Żuchowskim, publicystą, od 2009 roku prowadzącym Serwis Solidarnościowy „Borduna”, skupiony na sytuacji rdzennych mieszkańców Ameryki, także w kontekście konfliktów terytorialnych w Brazylii.
Alicja Barcikowska: W Ekowyborcy wielokrotnie informowaliśmy o tym, jak szkodliwe decyzje dla Puszczy Amazońskiej i dla klimatu podejmował obecny prezydent Brazylii, Jair Bolsonaro. Teraz jego głównym kontrkandydatem jest Lula da Silva – czy jest to kandydat, który będzie bardziej eko?
Faktycznie, wydaje się, że w ostatecznej rozgrywce będzie się liczyło tylko tych dwóch kandydatów, których poparcie oscyluje w granicach trzydziestu paru – czterdziestu procent osób. Niektóre sondaże dawały Luli da Silva dwanaście procent przewagi… [Rozmowa była przeprowadzana w połowie września, teraz sondaże dają nawet 18 % więcej dla Luli da Silva – dop.red.] Dwaj kolejni kandydaci Ciro Gomes i Simone Tebet w najlepszym przypadku mogą liczyć odpowiednio na 9% i 5%, a są też wskazania, że dwa razy mniej. Jeśli więc kierować się sondażami – czego osobiście nie lubię – doszło w Brazylii do bardzo dużej polaryzacji i zastanawiając się co czeka środowisko w Brazylii, to należy nachylić się nad tymi dwoma kandydatami.
Jest to o tyle bardziej przejrzyste, bo jak wiemy, zarówno Bolsonaro, jak i Lula da Silva sprawowali już urząd prezydenta, a w dodatku dokonań Luli trudno nie rozpatrywać również w kontekście prezydentury Dilmy Rousseff, która współpracowała z nim jako wiceprezydent.
Czyli wiemy, czego się spodziewać po głównym konkurencie obecnego prezydenta. Gorszych dla środowiska rządów niż te Jaira Bolsonaro nie będzie?
Jak słusznie zauważyłaś trudno postrzegać kandydaturę Jaira Bolsonaro w kategoriach enwironmentalistycznych. Wszystkie jego działania, oplecione nie pozostawiającą złudzeń co do motywacji retoryką, sytuują go na pozycji wymarzonego kandydata dla tzw. „ruralistas”, lobby hodowców bydła i plantatorów, a także garimpeiros, poszukiwaczy złota. Wspierający go sojusz w Kongresie albo już przepchnął lub usiłuje przepchnąć wiele rozwiązań niekorzystnych dla terytoriów chronionych lub obszarów wrażliwych tj. Amazonii, Pantanal i Cerrado. Pierwszym krokiem do tego było kontynuowanie tego, co zaczęto już robić za czasów krótkiej prezydentury Michela Temera, czyli ucinanie finansowania dla agencji i instytucji odpowiedzialnych za ochronę środowiska i monitorowanie obszarów chronionych.
A co w tej kwestii robił wcześniej Lula da Silva?
Na tle Bolsonaro Lula da Silva rzeczywiście może pochwalić się pewnymi osiągnięciami na rzecz ochrony lasów i środowiska. Chociaż jego sukces i długo utrzymująca się popularność, która otworzyła drzwi do prezydentury również Rousseff (tj. trzecia kadencja prezydencka dla kandydata Partii Pracujących) była zbudowana bardziej na gwarancjach socjalnych takich jak Program Bolsa Familia, to i tu można wskazać na pewne pozytywne wyróżniki.
Uśrednione statystyki tempa wylesiania w brazylijskiej Amazonii za czasów jego prezydentury i prezydentury Dilmy Rousseff rzeczywiście spadły, więc można powiedzieć, że uczyniono w tym względzie pewne postępy w porównaniu z tym co działo się w latach 1990 i za czasów dyktatury wojskowej. Częściowo ten sukces przypisywano skoordynowanym wysiłkom różnych ministerstw i podległych im agencji, w tym egzekwowaniu kar za niszczenie środowiska, czemu służyły np. wspólne operacje IBAMA i policji federalnej. Za symboliczne w tym kontekście możemy uznać, że w gabinecie Luli da Silva przez pięć lat zasiadała Marina Silva, chyba najbardziej znana brazylijska polityczka, która swoje zaangażowanie w sferę publiczną budowała na hasłach ekologicznych bliskich ruchowi „zielonych” – później zresztą opozycyjna wobec władzy Partii Pracujących (choć i ona była krytykowana np. przez Greenpeace). W kwestiach praw ludów rdzennych warto też dodać, że za czasów Luli da Silva była kontynuowana polityka rozpoznawania i demarkacji ziem rdzennych mieszkańców Brazylii, co nie rzadko oznaczało ich ochronę środowiskową lub ograniczenie w eksploatacji. Za czasów Bolsonaro ten proces został wstrzymany.
To zdecydowanie lepsze niż to, co widzieliśmy przez ostatnie lata…
Z drugiej strony trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że pomimo tego, że dzisiaj Lula da Silva wydaje się znacznie bardziej „proekologicznym” kandydatem niż Jair Bolsonaro, to – wspominając lata rządów tandemu Lula da Silva – Rousseff – eksploatacja Amazonii była wówczas kontynuowana, a rząd centralny, jeśli nie napędzał, to milcząco przyzwalał na postęp eksploatacji ziem w różnych regionach Brazylii. Za jego rządów rozwijały się monokulturowe plantacje soi i trzciny cukrowej, przemysł drzewny. Był to świetny czas dla sojowych magnatów ze stanu Mato Grosso takich jak Blairo Maggi. Projekty budowy lub asfaltowania istniejących już dróg otwierał kolejne obszary Amazonii do eksploatacji i migracji. Prowadziło to do konfliktów terytorialnych między bezrolnymi chłopami a posiadaczami ziemskimi, jak również z rdzennymi mieszkańcami.
Czyli ochrona Amazonii nigdy tak naprawdę nie była priorytetem… Smutne, choć nie zaskakujące.
Najbardziej kontrowersyjnym i kojarzącym się z rządami Luli da Silvy i Dilmy Rousseff był pomysł przetransformowania energetyki kraju poprzez postawienie na rozwój elektrowni wodnych. Zakładał on budowę dziesiątek wielkich, średnich i małych elektrowni wodnych, głównie na rzekach Amazonii. Najbardziej znanymi projektami, które zostały zrealizowane to budowa tam na rzece Madeira i Xingu. Budowa tamy Belo Monte na Xingu oznaczała reanimowanie projektu z czasów dyktatury wojskowej i poważne reperkusje środowiskowe, infrastrukturalne i społeczne, w tym konflikt z rdzennymi mieszkańcami, społecznościami nadrzecznymi i ekologicznymi organizacjami pozarządowymi…
Tak, pamiętam że były nawet międzynarodowe protesty przeciwko budowie tamy Belo Monte
Dlatego pytając o to, czy Lula da Silva będzie miał bardziej ekologiczne nastawienie aniżeli Bolsonaro, to należy powiedzieć, że z pewnością tak.. aczkolwiek takie zapowiedzi z jego kampanii jak: „Nie musimy wycinać ani jednego drzewa więcej, aby zasadzić soję. Nie musimy wycinać ani jednego drzewa więcej, aby posadzić kukurydzę. Nie musimy ścinać ani jednego drzewa, żeby zasadzić trzcinę cukrową lub hodować bydło” lub „Położymy kres wszelkiemu nielegalnemu wydobyciu. To nie może być po prostu prawem – to musi być niemal wyznaniem wiary”– odbierałbym trochę sceptycznie, pamiętając o latach 2004-2015 i traktuję to jako część „retoryki kampanijnej”…
A czy w ogóle startuje obecnie kandydat/ka, który wyróżniał by się postulatami eko np. dotyczącymi ochrony Amazonii? Abstrahując już od jego/ jej szans wyborczych.
W latach 2010-2018 swoją kandydaturę na prezydenta Brazylii zgłaszała bądź próbowała zgłosić Marina Silva i była to prawdziwa tzw. zielona kandydatka. W tych wyborach tymczasem chyba po raz pierwszy od kilku kampanii prezydenckich brakuje takiego „klasycznego kandydata zielonego”. Jak jednak zauważa choćby Gabriel Sestrem na łamach „Gazeta do Povo”, ta kampania prezydencka jest przeszyta przez „onda verde” czyli „zieloną falę”. W sumie w programie każdego z kandydatów znajdują się pewne rozwiązania nakierowane na ochronę środowiska, ekologię, transformację energetyczną. Prawie każdy nawiązuje do konieczności walk z nielegalnym wylesianiem i mówi o zharmonizowaniu ochrony środowiska z rozwojem gospodarczym i społecznym. Lula da Silva zapowiada zrównoważony rozwój gospodarczy, zaangażowanie w ochronę środowiska i walkę ze zmianami klimatycznymi, a także odejście od „polityki dewastacji” realizowanej przez aktualny rząd. Miałoby to się odbyć przez walkę z nielegalnym wylesianiem i promowanie zerowego wylesiania; przywracanie zdegradowanych obszarów i ponowne zalesianie…
Czyli pomimo tego, że nie ma w pełni zielonego kandydata, to postulaty ekologiczne weszły do mainstreamu – to cieszy. Jakie są inne takie postulaty?
Ciro Gomes podobnie jak Lula da Silva odrzuca bolsonarystowski projekt prywatyzacji państwowego giganta naftowego Petrobas i chce przekształcić go w firmę produkującą czystą energię (choć plany zwiększenia eksploatacji ropy przy wybrzeżu na najbliższe lata nie zostaną najpewniej zawieszone). Tu też nie brakuje haseł obrony zagrożonych ekosystemów i odejścia do 2030 roku energii uzyskiwanej poprzez spalanie paliw kopalnych.
Własny projekt zrównoważonego rozwoju posiada również Simone Tebet, która podobnie jak Lula da Silva nawiązuje do konieczności trzymania się paryskiego porozumienia klimatycznego. Mówi o walce z wylesieniem. Jej wyróżnikiem jest pomysł stworzenia listy „brudnych nazw/podmiotów” – firm i osób, które dopuszczają się przestępstw ekologicznych: nielegalnego wylesiania, górnictwa lub inwazji na ziemie…
Brzmi to bardzo dobrze, przynajmniej w teorii, zapewne gorzej będzie z realizacją.
Dlatego trudno mi wyróżnić tu kogoś kto zdecydowanie wyróżnia się tutaj hasłami proekologicznymi i zarazem gwarantuje realizację bardziej zielonego programu niż przynajmniej 2-3 innych kandydatów. Trzech omówionych kandydatów jest jednak z pewnością bardziej prośrodowiskowych niż Jair Bolsonaro i Soraya Thronicke czy związany z ruchem libertariańskim i liberalnym Felipe d’Avila.
Pedro Luiz Côrtes ze Szkoły Komunikacji i Sztuki na Uniwersytecie w São Paulo (ECA-US), który przestudiował programy środowiskowe czterech głównych kandydatów na prezydenta Brazylii uznaje je za rozczarowujące i powierzchowne. Chociaż zauważa pewien postęp w porównaniu z poprzednimi wyborami prezydenckimi, to wiele tutaj haseł, a brak opisania strategii jak poszczególni kandydaci zamierzają osiągnąć wskazane cele.
Dziękuję za przybliżenie sylwetek kandydatów i kandydatek. A teraz spójrzmy od drugiej strony, od strony wyborców. Czy obywatele Brazylii zwracają uwagę na kwestie ekologiczne przy wyborze prezydenta?
Podobnie jak w przypadku wielu innych krajów Brazylijczycy z pewnością głosują często portfelem, więc indywidualne wybory są podyktowane interesem własnym.. A że społeczeństwo brazylijskie dzieli się na różne grupy społeczne, ekonomiczne, więc nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak to, że w 2010 roku Marina Silva zdobyła prawie 20% i zajęła trzecie miejsce pokazuje, że osoby odwołujące się do haseł ekologicznych mogą zdobywać pewne poparcie w społeczeństwie brazylijskim. Z pewnością jednak same kwestie ekologiczne nie są dla przeciętnego Brazylijczyka czynnikiem przesądzającym w jego wyborach i jedynym…
Zatem sytuację mamy podobną jak w Polsce, o wyborach zadecyduje portfel…
Wiele wskazuje jednak, że w tych wyborach prezydenckich kwestie ochrony środowiska są ważniejsze dla wielu wyborców niż wcześniej… Katastrofy środowiskowe w samej Brazylii w ostatnich latach, w tym przede wszystkim tegoroczna powódź, lawiny błotne i osunięcia ziemi w Petropolis, konflikty środowiskowe i terytorialne jakie wszczęła aktualna administracja, wzrost popularności haseł ekologicznych, zwłaszcza wśród młodzieży brazylijskiej – to wszystko przyczynia się do tego, że swoiście pojmowana agenda ekologiczna znajduje się w programach wszystkich kandydatów, także Jaira Bolsonaro…
Być może znamienne są tu dane przywołane przez Aldema Bourscheita na łamach Mongabay, który cytuje sondaż przeprowadzony przez organizację pozarządową Instituto Clima e Sociedade, który wykazał, że 76% Brazylijczyków uznaje Amazonię za „bardzo ważną” dla przyszłości Brazylii i uważa, że powinna ona być ona priorytetem dla kandydatów na prezydenta Brazylii.
Dziękuję za tą odrobinę optymizmu i za rozmowę. Trzymajmy kciuki za głosowanie w obronie Puszczy Amazońskiej!
Damian Żuchowski – publicysta, od 2009 roku prowadzi Serwis Solidarnościowy „Borduna”, skupiony na sytuacji rdzennych mieszkańców Ameryki, także w kontekście konfliktów terytorialnych w Brazylii. Współredaguje na FB stronę „Centrum Rdzennych Ludów Ubuntu”.
Jego artykuły znajdziecie w archiwalnych Zielonych Brygadach i Dzikim Życiu oraz na stronie https://amazonicas.wordpress.com/